Kopalnia Chalcedonitu

Po II wojnie światowej na teranie Luboczy funkcjonowała kopalnia chalcedonitu zatrudniająca mieszkańców okolicznych miejscowości. Do chwili obecnej zachował się jedynie parterowy budynek z czerwonej cegły, w którym kiedyś mieściła się pakamera. Aktualnie teren kopalni, o łącznej powierzchni 8,05 hektarów, to dwie działki o numerach 709/1 i 709/2 porośnięte lasem sosnowym i trawą. Więcej o kopalni można przeczytać w książce, „Lubocz malownicza wieś w sercu Polski”, książkę tą można zamówić na stronie https://www.facebook.com/Lubocz/?ref=bookmarks

STEFAŃCZYK Jan, Walosek – muzykant – skrzypek

STEFAŃCZYK Jan „Walosek” (1879-1932) nauczył się grać na skrzypcach całkiem dobrze w kilka tygodni, najpierw grywał rodzinie i sąsiadom akompaniament do śpiewu (m.in. piosenkę „Zielona rutka modry kwiat”) i w czasie zabaw dziecięcych, a mając czternaście lat rozpoczął muzykowanie po weselach, najpierw w rodzinnej Rzeczycy (k/Rawy Mazowieckiej), a potem nawet za Pilicą w okolicach Studzianny. Uczył się grać u Antoniego Szczura „Micholika” (ok. 1829-1924) z sąsiedniej wsi Sadykierz, który był znanym skrzypkiem i guślarzem (jego skrzypce same grały w Wielki Piątek), a swoje umiejętności przekazał tylko dwóm wybranym przez siebie uczniom. Drugim po Walosku był Andrzej Chaber z Bobrowca (ur. 1905). Od początku swoją grą Walosek budził ogólny zachwyt, niekiedy rozochoceni tancerze obnosili go na rękach wśród ogromnej wrzawy. Nie bacząc na talent, do swoich występów zawsze przygotowywał się starannie, z basistą i bębnistą robił dość częste próby. Gdy tylko miał trochę czasu siadał przed chatą i przegrywał z pamięci różne melodie. Na weselach grał nie tylko do tańca, ale i do słuchu, do śpiewanych w czasie weselnego obiadu przyśpiewek i piosenek. Był wrażliwy na tony, gusta i maniery, strofował źle tańczących czy śpiewających, a nawet zabierał skrzypce i wychodził z izby. Za to ogromnie się cieszył jeśli dostrzegł dobrego śpiewaka lub tancerza, manifestował wtedy swoje uznanie, grając mu nad głową. Grywał przeważnie jesienią i w zimie, w czasie karnawału, kiedy to obsługiwał w sumie około 20 wesel. Płacono mu żytem (od pół do jednego metra) lub równowartością w gotówce. Z tego basista otrzymywał 2,50 zł. Osobno liczyły się dochody z grania na „dzień dobry” weselnikom. Miał rozwiniętą technikę gry, melodie harmonizował, stosując dwu- i trzydźwięki. Niekiedy wprowadzał do melodii tanecznych swoje części, ułożone przez siebie warianty. Wedle przekazów jego syna, który z nim grał oraz znajomych [informacje zbierał J. P. Dekowski w latach 1950-tych] miał co najmniej kilkanaście swoich ulubionych melodii tanecznych, które w części lub w całości skomponował, a które nazywano „nutami waloskowymi”. W 1912 brał udział w publicznym „przegrywaniu się” czyli swoistych zawodach skrzypków, w których popisywali się oni kunsztem gry oraz sztuczkami magicznymi. Walosek pokonał wtedy Józefa Bojdo „Kazurka” z Sadykierza, Kmitę z Luboczy i ślepego z Ossy zwanego „Kajokiem”. Najważniejszą rolę w jego kapeli pełnił basista, zwany sekundnikiem, który także musiał potrafić dobrze przyśpiewać. W tej roli grywali z nim Michał Simiński, Jan Kamiński, Józef Pazura – wszyscy z jego wsi, basistką była także jego druga żona. W latach 1929-32 sekundował mu na skrzypach jego najstarszy syn Józef (ur. 1911). Walosek mimo rozgłosu i częstego grania nie mógł się utrzymać z muzyki, najmował się w sezonie wiosenno-letnim do robót rolnych, zwłaszcza na żniwa, prowadził zakład szewski, wyrabiał basy i struny baranie. Bronisława Dekowska zanotowała 16 melodii tanecznych i 2 piosenki Waloska.   BIBLIOGRAFIA 1959 – Jan Piotr Dekowski, Walosek, starodawny muzykant rzeczycki, Łódzkie Studia Etnograficzne I   Według Jana Piotra Dekowskiego opracował Remek Mazur-Hanaj źródło:www.muzykatradycyjna.pl

Kapela Kazimierza Meto, skrzypka z Gliny

Kazimierz Meto mieszkał w Glinie, gm Rzeczyca, wraz z nim grał na basach i śpiewał brat Józef (1939-2000).  Kazimierz uczył się gry podsłuchując miejscowych mistrzów. Zaczął grać na weselach w 1939 roku, pomagając słynnemu Józefowi Szafrańskiemu.
W 1981 roku kapela z Gliny zdobyła główną nagrodę Basztę podczas Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym a Kazimierz Meto I nagrodę w kategorii solistów-instrumentalistów.
Nagrania kapeli w zbiorach Polskiego Radia SA oraz Archiwum Muzyki Wiejskiej fundacji / zbiory Andrzeja Bieńkowskiego

KANON STU
Kazimierz Meto/skrzypce
Józef Meto/basy
Jan Łucka/bębenek
Glina 1987

Nagrania terenowe Andrzeja Bieńkowskiego/Archiwum Muzyki Wiejskiej fundacji Muzyka Odnaleziona http://www.muzykaodnaleziona.pl
montaż Piotr Baczewski

Dofinansowano ze środków:
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
Samorządu Województwa Mazowieckiego,
Samorządowego Stowarzyszenia Rozwoju Ziemi Rawskiej
wydawnictwa Muzyka Odnaleziona

Kazimierz Meto utwory muzyka z Gliny, gm Rzeczyca

Skrzypek Kazimierz Meto mieszkał we wsi Glina koło Rzeczycy  w Rawskim. To niezwykły mikroregion, bogaty  we  wspaniałych skrzypków. Kilka utworów w jego wykonaniu źródło: www.muzykaodnaleziona.pl

Kazimierz Meto – skrzypek

Skrzypek Kazimierz Meto mieszkał we wsi Glina koło Rzeczycy  w Rawskim. To niezwykły mikroregion, bogaty  we  wspaniałych skrzypków. Miał ksywę Kazio. Był wiejskim „odmieńcem” tak, jak malarz Nikifor, łatwym obiektem drwin. Muzyka była jego ucieczką w świat wewnętrzny. W tym świecie mógł pokazać wsi, że jest wart szacunku. Wielokrotnie to podkreślał w swoich opowieściach: na weselu posadzili mnie honorowo za stołem, nie ubliżyli, dali zjeść i wypić, i dali złotówkę na struny. Dokładnie to samo mówił Nikifor też w swoich obrazach. Młody chłopak Kazimierz Meto podsłuchiwał, jak grają na weselach jego mistrzowie: Jan Cabała ze wsi Gaj, Walosek (Józef Stefańczyk) z Rzeczycy i  Józef Szafrański z Konewki. Znam grę Szafrańskiego i muzykę z mikroregionu Rzeczyckiego, myślę, że muzyka Mety jest nie tylko jego oryginalnym ogrywaniem mazurka, w dużej mierze to jego kompozycje. Zawsze podkreślał, że „byli sławni muzykanci, nie to co ja”. Pozostał kawalerem – obiektem wiejskich  kpin. Mieszkał z bratem i jego rodziną.  Bratowa Anna Meto zapewniła mu spokojny byt. Brat Józef  był znakomitym basistą. To właśnie z nim tworzyli legendarną kapelę Metów.

Wieś zaczęła być dumna ze swoich muzykantów. Kazimierz Meto był zaskoczony swoją popularnością, mówił mi: panie Andrzeju, ja się nie spodziałem, że będę znany w całej parafiji ,nawet mnie zaprosili aż pod Sierpc! Do  Gliny zaczął przyjeżdżać  na naukę gry Maciek Filipczuk. Kiedy wydaliśmy w 2007 roku płytę z nagraniami kapeli Metów, pojechałem do Kazimierza Meto, żeby jej posłuchał. Siedział zaciekawiony, powiedział: ślicznie grają, ale co to za  muzykanty? Nie poznał, że to on gra. Zmarł w Glinie w 2008 roku.

Ciekawe w tym muzycznym rejonie jest to, że drugim po skrzypku muzykiem był basista a basy były 3-strunowe. Bębnić mógł każdy, kto umiał. Inaczej niż u Kajoków, tu drugą osobą był bębnista. Basistą mógł być przypadkowy gość weselny a basy były 4-strunowe.

MUZYKANCI GRAJĄ Z OKAZJI PIERWSZEJ KOMUNII. GLINA, OK. 1965

Początki Mety

Kazimierz Meto w wieku 14 lat sam sobie zrobił skrzypce z deski i usiłował grać. Kiedy ojciec zorientował się, że gra mu wychodzi, kupił mu prawdziwe skrzypce. K. M. poszedł do skrzypka Józefa Szafrańskiego, żeby ten nauczył go grać, chciał wtórować mu na weselach, ale Szafrański wyśmiał go i nie chciał rozmawiać. Meto grał za darmo dla rówieśników. Miał 17 lat, gdy pierwszy raz zagrał na weselu w Liciążnej, jako „rezerwowy” skrzypek Józefa Szafrańskiego. Jego gra spodobała się i zaczęto go zapraszać, płacąc „na struny”.
Mówi, że była u nich taka bieda, że nie stać ich było na konia i ojciec orał krowami. Ma jeszcze w szopie chomąto dla krowy. Wielu ludzi w Glinie orało krowami.
Kariera weselna została przerwana przez wojnę i obóz karny w Solcu. Na wesela Meto powrócił po 1945 r., grając z basami i bębenkiem (z braćmi). Nie potrafi  powiedzieć, kiedy ta gra się skończyła, w końcu lat 50.? Grał kilka razy z harmonią, ale w latach 60. w ogóle zaniechali gry.

fragment książki 1000 kilometrów muzyki. Warszawa-Kijów

Chwalą mnie

(…) – Cabała był wybitnym skrzypkiem, bo dobrze grał. Umarł we wojnę. Jak kawalerka poprosiła, żeby im zagrał do tańca, to Cabała nie chciał. Bo mu za mało płacili. Ja często słuchałem, jak gra, i łapałem po nim mazurki. Potem w domu to je sobie rozgrywałem – mówi.

To był wielki wstyd, jak ktoś źle tańczył. Z takim żadna panna nie zatańczyła… Po wyzwoleniu myślałem, że foklor zginie, bo nastały szlacheckie melodie. Takie: „O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna” albo „Parasolki” (śpiewa je falsetem). I zginie stara muzyka. Ale potem zaczęli jeździć tacy różni jak pan Bińkowski, nagrywali tę starą muzykę. Może dlatego całkiem nie zginęła? – zamyśla się Meto.

POŚWIĘCENIE ŚWIETLICY W GLINIE. OD LEWEJ ANNA METO Z BĘBENKIEM, ŚPIEWACZKI JÓZEFA SOBOLEWSKA I HELENA SZCZUR W STROJACH LUDOWYCH, SKRZYPEK KAZIMIERZ METO STROJĄCY BASY JÓZEFA METO. GLINA, 1980

BIOGRAM

Kazimierz Meto 1922-2008

Mieszkał w Glinie, wraz z nim grał na basach i śpiewał brat Józef (1939-2000).  Kazimierz uczył się gry podsłuchując miejscowych mistrzów. Zaczął grać na weselach w 1939 roku, pomagając słynnemu Józefowi Szafrańskiemu.
W 1981 roku kapela z Gliny zdobyła główną nagrodęBasztę podczas Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym a Kazimierz Meto I nagrodę w kategorii solistów-instrumentalistów.
Nagrania kapeli w zbiorach Polskiego Radia SA oraz Archiwum Muzyki Wiejskiej fundacji / zbiory Andrzeja Bieńkowskiego

O Kazimierzu Meto i kapeli Metów w naszych publikacjach:
Ostatni wiejscy muzykanci Andrzeja Bieńkowskiego
– 1000 kilometrów muzyki. Warszawa-Kijów Andrzeja Bieńkowskiego
 Ostatni wiejscy muzykanci[CD] / seria Muzyka odnaleziona
 Mety grają! Kapela z Gliny  / seria Muzyka odnaleziona
Mazurki do wynajęcia / seria Muzyka odnaleziona
 Śpiewy, gwizdy, krzyki  / seria Muzyka odnaleziona

Chcesz posłuchać jak grają? kliknij tutaj …

BASISTA JÓZEF METO. GRAŁ NA BASACH ZE SWOIM BRATEM, SKRZYPKIEM KAZIMIERZEM METO. GLINA, 1950-1959